[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Nie mogę uwierzyć, że nie mam nic przeciwko polowaniu na demony, ale dziwnie się czuję
na myśl
o wejściu tam. - Chwyciła klamkę i otworzyła drzwi na oścież.
- I tyle? i zdziwił się Luke, obejmując spojrzeniem duży stół i krzesła, ekspres do kawy,
lodówkę
i skórzaną kanapę. Pokręcił głową i uśmiechnął się.
- Sam nie wiem, czego oczekiwałem.
- Stołu bilardowego co najmniej - odparła Eve. -Chodziły nawet plotki o jacuzzi! - Otworzyła
drzwi do łazienki. - Nic, nawet prysznica. Tylko zwykła umywalka.
Jess opadła na krzesło.
- Nie ma misy.
- Tego nie wiemy. - Luke zaczął otwierać szafki nad mikrofalówką i ekspresem. Nic, tylko
serwetki, kubki, cukier i słodzik.
- Teraz już wiemy - stwierdziła Eve. - Niewiele tu miejsc, w których mógł ją schować. Może
zostawił ją w gabinecie dyrektora?
- To możliwe - zgodził się Luke. - Możemy sprawdzić, skoro... - Nagle rozległ się dzwonek
jego komórki. Fragment piosenki Ludacrisa okropnie do tego wszystkiego nie pasował. Luke
poczuł w żołądku mieszankę nadziei i mdlącego strachu, gdy zobaczył, że dzwoni tata. -
Halo?
- Luke, potrzebuję cię - wychrypiał ojciec. - Co się stało?
- Potrzebuję cię. .
- Już do ciebie idę. Trzymaj się. - Rozłączył się i wsunął komórkę do kieszeni. - To był mój
tata - poinformował Eve i Jess. - Chyba gorzej się czuje. Nie wiem. Miał straszny głos. Muszę
do niego jechać. Kiedy moja mama... Nawet nie zdążyłem się z nią pożegnać. Muszę do niego
jechać.
- Pewnie, że musisz - powiedziała Eve. - Leć. - Ale Amunnic...
- Miałam rację! - Jess pochyliła się i podniosła torebkę. - Ona... Amunnic miał ją, gdy
wychodził z Peterem!
To dowodziło, że demon tu jest. Razem z nimi gdzieś w szkole. Nadszedł czas, aby to
zakończyć. Oczy Jess błyszczały gorączkową determinacją. - Ten demon pożałuje, że zadarł z
moim bratem. Byłam dopiero na kilku lekcjach kung-fu, ale wypróbuję na nim wszystkie
chwyta których się nauczyłam!
Rozdział 11
Szczęściarz z Petera, że ma taką siostrę - powiedziała Eve. - Skończmy z tym. Amunnic na
pewno przetrzymuje ich w piwnicy. Upuścił torebkę tuż przed drzwiami, które do niej
prowadzą. - Stuknęła palcem w tabliczkę  Nie wchodzić". - Wydaje mi się, że zwiedzimy
dziś wszystkie zakazane miejsca w szkole.
-Chodzmy po mojego brata. - Jess pchnęła drzwi drżącą ręką.
- Ja pierwsza - szepnęła Eve. Prześliznęła się obok Jess i zaczęła schodzić w dół po
betonowych schodach. Jess szła za nią. Stanęły przed kolejnymi drzwiami. Eve otworzyła je
na oścież, starając się od razu objąć wzrokiem całe pomieszczenie.
Niemal natychmiast dostrzegła Petera na środku dużego, słabo oświetlonego, zakurzonego
pokoju, przywiązanego do krzesła. Rose, Leo i Cathy siedzieli uwięzieni po jednej stronie, a
Peter, Dave i Elisha po drugiej. Wszyscy poderwali głowy, zdumieni.
A gdzie demon? Amunnica nie było nigdzie w pobliżu,
- O Boże, Peter! - zawołała Jess, a Eve odwróciła głowę. Wiedziała, co Amunnic robi ze
swoimi ofiarami, jak się żywi, ale nadal miała trudności z zaakceptowaniem tego, co widzi.
Ceramiczna misa spoczywała w objęciach Petera. Z nakłucia na prawym nadgarstku chłopca
prosto do misy spływał wąski strumień krwi. Wszyscy inni mieli podobne rany w tym samym
miejscu.
Jess przebiegła przez pokój i zaczęła odwiązywać Petera. Eve podeszła do Rose i zaczęła
walczyć z krępującym dziewczynę sznurem.
- Musimy się stąd wydostać, zanim wróci ten psychol - krzyknął Dave. - On wróci. Będzie
chciał wypić tę krew, dopóki jest świeża.
 Wydostaniemy się na pewno - zapewniła go Eve.
Rose nie odezwała się, gdy Eve uwolniła jej dłonie i schyliła się do nóg. Jej powieki były
tylko częściowo uchylone, a w szparkach błyskały białka.
- Nic ci nie będzie - szepnęła Eve. - Zaraz cię stąd wydostaniemy. - Bez odpowiedzi. Zaczęła
się bać, że Rose straciła przytomność. Jak dużo krwi wyssał z niej Amunnic? Eve czuła na
palcach jej zimną skórę, gdy rozwiązywała więzy. - Od kiedy tak wygląda? - zapytała.
Kątem oka dostrzegła, że Cathy odwraca do nich głowę.
- Odkąd ja tu jestem. Wypił z niej więcej niż od kogokolwiek innego.
- Z wyjątkiem Br iony, która nie żyje - dodał Leo. W głosie Cnthy słychać było strach, ale
ton Leo był zupełnie wyprany z emocji.
Przeszedł tak wiele, że już nic nie czuje, uświadomiła sobie Eve.
Rose zaczęła się zsuwać ze stołka, gdy Eve rozwiązała ostatni supeł. Eve asekurowała ją,
żeby się upewnić, że jej głowa nie uderzy o betonową podłogę.
- Eve, pomóż mi - krzyknęła Jess. - Nie mogę uwolnić Petera. Ręce mi się ślizgają. -
wyciągnęła dłonie do Eve, jej palce były całe u mazane krwią Petera.
- Cześć, Peter... Cześć, stary - powiedziała Eve. podchodząc do Jess. - Zaraz cię stąd
wydostaniemy. - Spojrzała na przyjaciółkę. - M usimy zatrzymać krwawienie.
- Gdzie ja jestem? - Peter rozglądał się nerwowo, jakby po raz pierwszy w życiu widział je
obie.
- Jesteś w szkole, słonko oznajmiła spokojnie Jess. Eve nie sądziła, że kiedykolwiek usłyszy
przyjaciółkę, zwracającą się do brata w ten sposób - W budynku liceum.
Peter zmarszczył brwi.
- To nie jest liceum Skąd się tu wziąłem?
Pewnie jest w szoku, stwierdziła Eve. Zdołała uwolnić jego dłonie i zaczęła pracować nad
kostkami.
- Pózniej - odezwała się Jess. - Wszystko ci pózniej wyjaśnię. - Chwyciła żabot bluzki, jednej
z dziesięciu rzeczy, które umieściła na liście do uratowania w pierwszej kolejności na
wypadek pożaru, szarpnęła dziko i paskiem jedwabnego szyfonu owinęła ciasno ranę Petera.
Jak niby mu wyjaśnią, co się wydarzyło? - zastanawiała się Eve. Zresztą teraz to nieistotne.
- To nie działa - krzyknęła Jess. Eve rzuciła okiem na prowizoryczny opatrunek. Krew już
zdążyła przez niego przesiąknąć.
- Potrzebny mu lekarz. Powinnam była wezwać karetkę, gdy tylko tu zeszłyśmy.
Potrzebujemy pomocy, jeśli chcemy wszystkich stąd wyprowadzić, zanim wróci demon.
- Demon? - krzyknęła Cathy. Elisha zaczęła płakać.
- Demon brzmi niezle - zauważył wypranym z emocji głosem Leo.
- Nie mamy czasu czekać na pomoc - sprzeciwiła się Jess. - On może wrócić w każdej chwili-
- Wiem, ale ich jest zbyt dużo. A ty... nie czujesz się najlepiej, Jess.
Jess otworzyła usta, żeby zaprotestować.
- Wiesz, że to prawda - uprzedziła ją Eve. - Jeśli zdołałam cię wyprzedzić w biegu, to znaczy,
że jesteś chora. Ale to nic. To wszystko wkrótce się skończy. Nic ci nie będzie.
Eve wyjęła z torby komórkę.
- Nie ma zasięgu. Idę na górę.
Jess kiwnęła głową i zaczęła owijać ramię Petera swoim paskiem. Przeskakując po dwa-trzy
stopnie, Eve wciąż słyszała kojący głos przyjaciółki.
Na korytarzu jeszcze raz sprawdziła zasięg. Trzy czarne kreski. Właśnie wciskała 911, gdy [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • actus.htw.pl