X
ďťż

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

sercem. Teraz osobiście się o tym przekonała. To, co Tom Carey mĂłwił i ro­
bił, zwłaszcza poprzedniego wieczora, było jednym wielkim kłamstwem.
Ona przynajmniej nie  poszła do łóżka z łajdakiem", jak to wykrzykiwały
Penny i Grace wśród szlochów, wspominając swoje związki.
Myślała, że ogarnie ją złość, będzie miała ochotę awanturować się
i płakać, ale nie czuła nic oprócz pustki i ciężaru na sercu. Jednak gdy
Tom przyszedł pół godziny pózniej, była bardzo spięta. Tom popatrzył
badawczo na Liz, potem na Adelinę. Zrozumiał, że się pogodziły, i jego
twarz trochę pojaśniała. Najpierw pochylił się nad Adelina, wziął ją za
ręce i zaczął z nią rozmawiać po włosku.
Liz nie wiedziała, o czym rozmawiają, ale Adelina uśmiechnęła się
i odpowiadała pogodnym tonem. Po chwili zaczęła coś szybko mówić.
Tom spojrzał na Liz i zapytał:
- Dlaczego nie powiedziałaś, żebym cię tu przywiózł? Bardzo się
zaniepokoiłem, gdy poszedłem sprawdzić, co u ciebie, i zastałem pusty
pokój. Jak się czujesz?
- Dziękuję, dobrze. A przyjechałam sama, bo nie chciałam spra­
wiać ci jeszcze więcej kłopotów odpowiedziała dobitnie Liz.
- A kiedy to nie sprawiałaś mi kłopotów? - spytał żartobliwie
i uśmiechnął się, ale natychmiast spoważniał na widok ponurej miny
Liz. - Na pewno dobrze się czujesz? - Tom zmarszczył brwi. Wczoraj
przeĹźyłaś szok, ale dzięki Bogu wszystko skończyło się lepiej, niĹź moĹź­
na było przypuszczać. Teraz nie pozostaje nam nic innego, jak czekać.
Wróć ze mną do willi. Panu diMarco już nic nie grozi.
- Nie ruszę się stąd, póki go nie zobaczę - oznajmiła chłodno Liz. -
Wszystko mi jedno, jak długo będę musiała czekać. Teraz obchodzi mnie
tylko on, jasne?
Zobaczyła, jak zmienia się wyraz jego twarzy
- O co ci chodzi? - spytał.
- Nie bądz głupi - zadrwiła Liz.
- Tak, w końcu powinienem nabrać rozumu - odparł rĂłwnie chłod­
no Tom.
117
- Więc oboje mieliśmy nauczkę.
- Moglibyśmy o tym porozmawiać?
- Po co?
- Doskonale wiesz, po co.
Liz spojrzała mu prosto w oczy.
- Tak, wiem przyznała. Ale nie mam ci nic do powiedzenia. -
ZauwaĹźyła, Ĺźe Tom jest wściekły ale i zraniony, jednak nie czuła naj­
mniejszej litości. Nie czuła nic. Chciała tylko, by sobie poszedł i zosta­
wił ją w spokoju.
Gdy wreszcie opuścił poczekalnię, Adelina znów wzięła Liz za rękę.
Dziewczyna podniosła wzrok i napotkała spojrzenie zrozpaczonych,
smutnych, błagających o wybaczenie czarnych oczu. Liz z trudem po­
wstrzymywała łzy. Miała ochotę krzyczeć, wyć, zrobić coś, co ulżyłoby
jej bólowi, ale tylko zagryzła wargi.
- To moja wina szepnęła Adelina. - Dio mio! Co ja narobiłam?
- Przywróciłaś mi rozsądek - odparła szorstko Liz. Nie! - Potrząsnęła
głową gdy Adelina chciała coś powiedzieć. Nie chcę więcej o tym mówić.
Adelina się poddała, ale widać było, że jest nieszczęśliwa.
Do Dona pozwolono im wejść dopiero o drugiej. Przewieziono go
już z sali pooperacyjnej do separatki. Głowę miał obandażowaną, twarz
białą jak kreda, ale oddychał równo i spokojnie. Lekarz poinformował,
Ĺźe pacjent dobrze zniĂłsł operację, jego stan jest stabilny, a puls rĂłwno­
mierny i silny. Jeśli nic się nie zmieni, pan diMarco wyjdzie ze szpitala
za dziesięć dni, a wtedy będzie już musiał tylko uważać na siebie i dużo
odpoczywać. Poradził też, żeby one same również trochę zregenerowały
siły i wróciły do szpitala jutro, gdy Don w pełni odzyska świadomość.
Gdy Adelina na własne oczy zobaczyła, że Donowi naprawdę nic
nie zagraża, zgodziła się pójść do domu i trochę się przespać. Pojechały
taksówką. Przywitał je Dieter. Powiedział, że Tom przekazał mu dobre
wiadomości i zaraz potem wyjechał. Zdaniem Dietera Liz wyglądała
dziwnie, ale nie robił na ten temat żadnych uwag. Zrozumiał, że coś
poszło zle między nią a Tomem, ktĂłry po powrocie ze szpitala na pyta­
nia odpowiadał krótko i opryskliwie.
Następnego dnia rano Don juĹź nie spał, ale był oszołomiony. Słu­
chał ich z uśmiechem, mĂłwił mało, ale mocno trzymał rękę uszczęśli­
wionej Adeliny. Dowiedziały się, Ĺźe pan Carey dzwonił i pytał o naj­
nowsze wiadomości. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • actus.htw.pl
  • Drogi uzytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczac Ci coraz lepsze uslugi. By moc to robic prosimy, abys wyrazil zgode na dopasowanie tresci marketingowych do Twoich zachowan w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam czesciowo finansowac rozwoj swiadczonych uslug.

    Pamietaj, ze dbamy o Twoja prywatnosc. Nie zwiekszamy zakresu naszych uprawnien bez Twojej zgody. Zadbamy rowniez o bezpieczenstwo Twoich danych. Wyrazona zgode mozesz cofnac w kazdej chwili.

     Tak, zgadzam sie na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerow w celu dopasowania tresci do moich potrzeb. Przeczytalem(am) Polityke prywatnosci. Rozumiem ja i akceptuje.

     Tak, zgadzam sie na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerow w celu personalizowania wyswietlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych tresci marketingowych. Przeczytalem(am) Polityke prywatnosci. Rozumiem ja i akceptuje.

    Wyrazenie powyzszych zgod jest dobrowolne i mozesz je w dowolnym momencie wycofac poprzez opcje: "Twoje zgody", dostepnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usuniecie "cookies" w swojej przegladarce dla powyzej strony, z tym, ze wycofanie zgody nie bedzie mialo wplywu na zgodnosc z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.