[ Pobierz całość w formacie PDF ]
kobieta jest elegancka i wyniosła i nudzi się z nimi. Podszedł do
niej i poprosił ją do tańca. Tańczyli razem pośrodku gospody, tylko
ich dwoje, i Ksawery widział, \e szyja kobiety jest wspaniale
powiędła, skóra pod oczami wspaniale pomarszczona a koło jej ust
biegną dwie wspaniałe głębokie szramy, i był szczęśliwy, \e ma w
objęciach tyle lat \ycia, \e on, uczniak, trzyma w ramionach całe
jedno ju\ niemal zakończone \ycie. Był dumny, \e z nią tańczy i
myślał o tym, \e za chwilę wejdzie tu blondynka i zobaczy go, jak
wysoko nad nią góruje, jakby wiek jego tancerki był wysokim
pagórkiem, a ta młodziutka dziewczyna sterczała pod tym pagórkiem
jak błagalna łodyga trawy.
Rzeczywiście: do lokalu zaczęli się schodzić uczniowie i
uczennice, które zmieniły spodnie narciarskie na spódnice, i
wszyscy porozsiadali się przy wolnych stołach, tak \e teraz Ksawery
tańczył z ciemnoczerwoną kobietą otoczony liczną publicznością;
przy jednym ze stołów dostrzegł blondynkę i był zadowolony: była
ubrana znacznie staranniej ni\ wszyscy pozostali; miała piękną
sukienkę, która zupełnie nie pasowała do tej brudnej gospody,
białą, lekką sukienkę, w której była jeszcze wątlejsza i łatwiejsza
do zranienia. Ksawery wiedział, \e ubrałają dla niego, i w tym
momencie był ju\ całkowicie zdecydowany, \e nie wolno mu się jej
poddać, \e musi ten wieczór prze\yć dla niej i ze względu na nią.
8
Powiedział kobiecie w ciemnoczerwonym swetrze, \e ju\ nie chce
dłu\ej tańczyć: odrazę budzą w nim te mordy, które gapią się na
nich znad kufli piwa. Kobieta zaśmiała się potakująco; chocia\
Strona 34
Kundera Milan - śycie jest gdzieindziej
kapela nie skończyła grać, a na parkiecie byli tylko oni sami,
przestali tańczyć (cała gospoda widziała, jak przestają tańczyć),
zeszli z podestu i szli razem, trzymając się za ręce, koło
wszystkich stołów, a\ znalezli się na zewnątrz, na śnie\nej
równinie.
Owionęło ich mrozne powietrze i Ksawery myślał o tym, \e za
chwilę tu na mróz wyjdzie te\ wątła chora dziewczyna w białej
sukience. Chwycił znów ciemnoczerwoną kobietę pod ramię i prowadził
ją dalej bieluteńką równiną i wydawało mu się, \e jest szczurołapem
a kobieta, którą prowadził, jest fujarką, na której gra.
Po chwili otworzyły się drzwi restauracji i wyszła z nich
blondynka. Była jeszcze drobniejsza ni\ przedtem, jej biała
sukienka gubiła się na śniegu, tak \e wyglądałajak śnieg, który
kroczy po śniegu. Ksawery tulił do siebie kobietę w ciemnoczerwonym
swetrze, ciepło ubraną i cudownie starą, całował ją, wkładał jej
ręce pod sweter i kącikiem oka obserwował dziewczynkę podobną do
śniegu, jak za nimi patrzy i jak się dręczy.
A potem powalił tę starą kobietę na śnieg i tarzał się na niej
i wiedział, \e trwa to ju\ długo i \e jest zimno, i \e sukienka
dziewczyny jest cienka, i \e mróz dotykajej łydek i kolan i
sięgajej ud i głaskają coraz wy\ej, a\ dotyka jej łona i brzucha.
Pózniej podnieśli się i stara kobieta zaprowadziła go do jednego z
domków, w którym miała pokój.
Okno pokoju na parterze znajdowało się metr nad śnie\ną
równiną i Ksawery widział przez nie, \e blondynka stoi kilka kroków
stąd i \e patrzy na niego przez okno; on te\ nie chciał opuścić
dziewczynki, której obraz wypełniał go całego, zapalił więc światło
(stara kobieta roześmiała się lubie\nie z jego potrzeby światła),
wziął kobietę za rękę, podszedł
z nią do okna i przy oknie obejmował ją i podnosił jej kosmaty
sweter (ciepły sweter dla starczego ciała) i myślał o dziewczynce,
która musiała byćju\ całkiem skostniała, tak skostniała, \e nie
czuła własnego ciała, \e była ju\ tylko duszą, smutną i obolałą
duszą trzepoczącą się w zupełnie przemarzniętym ciele, które ju\
nic nie czuło, które straciło ju\ zdolność dotyku i było jedynie
martwym schronieniem dla łopoczącej duszy, którą Ksawery tak
bezgranicznie kochał, ach, tak bezgranicznie kochał. Kto by uniósł
taką bezgraniczną miłość! Ksawery czuł, jak jego ręce słabną, jak
nie są w stanie podnieść tego cię\kiego kosmatego swetra choćby tak
wysoko, \eby odsłonić starcze piersi, czuł niemoc w całym ciele i
usiadł na łó\ku. Trudno opisać, jak mu było dobrze, jaki był
zadowolony i szczęśliwy. Gdy człowiek jest bardzo szczęśliwy,
nachodzi go sen jako nagroda. Ksawery uśmiechał się i zapadał w
głęboki sen, w piękną słodką noc, w której świeciło dwoje
zmarzniętych oczu, dwa skostniałe księ\yce.
9
Ksawery nie prze\ywa jedynego \ycia ciągnącego się od
narodzenia do śmierci jak długa brudna nić; nie prze\ywa swego
\ycia, ale je przesypia; w tym \yciuspaniu skacze ze snu do snu;
śni, we śnie zasypia i jawi mu się dalszy sen, tak \e jego spanie
jest jak pudełko, do którego jest wło\one następne pudełko, a do
niego następne i następne. Spójrzcie, w tej chwili śpi równocześnie
w domu przy moście Karola i w schronisku; te dwa sny brzmią jak dwa
tony długo trzymane na organach; a do tych dwóch tonów dołącza się
teraz trzeci.
Stoi i rozgląda się. Ulica jest pusta, jedynie tu i ówdzie
mignie jakiś cień, który znika szybko za rogiem albo w bramie. On
te\ nie chce być widziany; kroczy bocznymi peryferyjnymi ulicami i
słyszy dochodzące z drugiej strony miasta odgłosy strzelaniny.
W końcu wszedł do jednego z domów i skierował się schodami na
dół; w suterenie było kilkoro drzwi; przez chwilę szukał tych
właściwych, a potem zapukał; najpierw trzy razy, pózniej, po
przerwie, raz i po dalszej przerwie znów trzy razy.
10
Strona 35
Kundera Milan - śycie jest gdzieindziej
Drzwi się otworzyły i młody mę\czyzna w ogrodniczkach zaprosił
go do środka. Przeszli przez kilka pomieszczeń, gdzie była
rupieciarnia, ubrania na wieszakach, ale i karabiny stojące w
kątach, a potem długim korytarzem (musieli ju\ dawno przekroczyć
zarysy domu) do małej, podziemnej sali, w której siedziało około
dwudziestu pięciu mę\czyzn. Usiadł na pustym krześle i przyglądał
[ Pobierz całość w formacie PDF ]