[ Pobierz całość w formacie PDF ]
mawiać.
- Porozmawiać?
Abbie odwróciła się ku niemu. Jej oczy błyszczały
gniewem.
- A o czym niby mielibyśmy rozmawiać? Powie
dzieliśmy sobie wszystko, co trzeba. Masz rację, nie
mogę powstrzymać Kathy. Jeśli ona chce się z tobą
spotykać, to jej wybór i ma do tego prawo. Pozwól
jednak, że o sobie zadecyduję sama. - Uniosła głowę.
- Uważam, że wszystko, co było między nami, jest
87
skończone. Nie chcę mieć z tobą nic wspólnego.
I bardzo cię proszę, żebyś wyszedł.
Przez moment miała zupełnie bezsensowną na
dzieję, że on nigdzie nie pójdzie. Jednak odwrócił się
w stronę drzwi, nacisnął na klamkę i wyszedł, nie
zaszczycajÄ…c jej nawet spojrzeniem.
Dopiero, jak zatrzasnął za sobą drzwi, zdała sobie
sprawę, że zabrał ze sobą klucze. Pomyślała, że bę
dzie musiała wymienić wszystkie zamki.
Oparła głowę na stole i rozpłakała się.
ROZDZIAA SZÓSTY
Kathy wpadła do kuchni jak bomba. Cmoknęła
matkÄ™ w policzek.
- Nigdy nie zgadniesz... - zaczęła.
Twarz jej płonęła z ekscytacji.
- Mamo, znalezliśmy dom. Ojciec zaofiarował się
zapłacić za przyjęcie weselne. Och, mamusiu, tak się
cieszę. Rozmawialiśmy z nim wczoraj wieczorem
w hotelu... Jeszcze nie znalazł sobie żadnego miesz
kania, mimo że zaakceptował to stanowisko, które
zaproponowano mu na uniwersytecie i...
- Jakie stanowisko? - Abbie próbowała ukryć
zdenerwowanie. Samuel nic nie mówił, że zapro
ponowano mu pracę. - Wydawało mi się, że przyje
chał tu tylko na pewien czas...
- Taki miał zamiar na początku - przyznała Kathy
i zaczerwieniła się. - On przecież chce mieć rodzinę
- wypaliła. - Odkąd ty i on... Ja jestem jedyną rodzi
ną, jaką on posiada. Nie ma nikogo oprócz mnie...
- Ty jesteś jego jedyną rodziną? - powtórzyła Ab
bie ze zgrozÄ….
Czy chciał zabrać jej córkę?
89
- On jest moim ojcem - powiedziała Kathy, odwra
cając wzrok. Jej ekscytacja prysła jak bańka mydlana.
Minął zaledwie tydzień, odkąd Abbie zobaczyła go
po raz pierwszy w hotelu. Musiała wymienić wszy
stkie zamki i powiedzieć Kathy, żeby nie dawała ojcu
drugiego kompletu kluczy. Zamierzała jakoś to prze
trwać. Zignorować jego obecność.
Od początku czuła się odsunięta od spraw związa
nych ze ślubem i weselem. I jeżeli przyszli teściowie
jej córki, niechętni i nastawieni krytycznie, skumali
się z jej byłym mężem, to jeszcze można było jakoś
wytrzymać. Jednak wiadomość, że Samuel planował
zostać tu na stałe, wzbudziła dodatkowe emocje.
Kathy westchnęła.
- Myślałam, że będziesz zadowolona - powie
działa. - Stuart miał rację, mówiąc, że ty tego nie
zrozumiesz.
- Stuart miał rację... - powtórzyła Abbie.
I szybko zmieniła temat.
- Opowiedz mi, jaki to dom.
Udało jej się opanować wzburzenie. Zdecydowała,
że po wyjściu córki przemyśli sobie to jeszcze raz od
poczÄ…tku.
- Och, nasz domek jest prześliczny - rzekła Kathy
z zachwytem. - Trzy sypialnie, piękny salon...
Ogromny ogród. Niestety, kuchnia i obie łazienki są
w bardzo złym stanie. Ale tata obiecał, że się tym
zajmie...
90
- To znaczy, że on już widział ten dom? - prze
rwała Abbie.
- Tak. Zawiezliśmy go tam wczoraj wieczorem...
Wiesz, Stuart i on od razu znalezli wspólny język.
A tata doskonale zna się na interesach, a w szczegól
ności na kupowaniu domu.
Abbie poczuła zawrót głowy. Oni wszyscy już się
dogadali. Nie potrzebowali jej.
- Bardzo bym chciała pokazać ci ten dom - mó
wiła Kathy. - Niestety, nie możemy tego zrobić aż do
weekendu. Nie jest umeblowany, co ma swoje dobre
i złe strony... Zaprosiliśmy tatę, żeby poznał dziś
wieczorem dziadków Stuarta - paplała. - Potem będą
urodziny jego siostrzenicy, malutkiej Julianki, i za
proszona jest na nie cała rodzina...
- AÄ…cznie z ojcem, jak sÄ…dzÄ™.
Kathy lekko wzruszyła ramionami.
- Tak, oczywiście, ale dlaczego pytasz?
- Ja...
Córka spojrzała na zegarek.
- Wiesz, mamo, muszę już iść. Ale jest jeszcze jedna
sprawa. Tata musi porozmawiać z tobą o przyjęciu we
selnym. Chciałby uwzględnić twoje życzenia...
- Och, oczywiście - mruknęła Abbie.
Za wszelką cenę chciała uniknąć kłótni.
- Powiedziałam mu, że prawdopodobnie będziesz
w domu wieczorem, bo nie masz zwyczaju nigdzie
wychodzić po powrocie z pracy.
91
Kathy zachichotała, jakby widziała w tym coś za
bawnego.
- I on zapytał, czy był w twoim życiu jakiś męż
czyzna - mówiła. - Powiedziałam mu, że nie intere
sujesz siÄ™ panami.
Spojrzała błagalnie na matkę.
- Mamo, bardzo ciÄ™ proszÄ™. Kiedy tata skontaktuje
się z tobą, bądz dla niego miła. Ja rozumiem, co czu
jesz, ale... Stuart powiedział, że przecież ja tylko raz
w życiu wychodzę za mąż i tobie będzie zależało na
tym, żeby wszystko było dobrze. A ja bardzo bym
chciała, żebyście oboje byli na moim ślubie.
Jej oczy wypełniły się łzami i Abbie nie mogła
dłużej się gniewać.
- Oczywiście, jesteś dla mnie bardzo ważna, moja
córeczko - zapewniła.
Wiedziała, że jej uczucia w tej chwili się nie liczą.
Nie mogła popsuć córce wesela.
- Abbie...
Natychmiast rozpoznała ten głos. Głęboki bas, po
ruszajÄ…cy uczucia.
- Tak, Samuelu?
- Chciałbym przedyskutować sprawę tego wesela.
Mam kilka propozycji... Kathy już coś ci o tym
wspominała, nieprawdaż?
- Zaofiarowałeś się zapłacić za przyjęcie weselne
- odparła. - Zresztą mówiła nie tylko o tym...
92
- O czym jeszcze mówiła?
- Podobno zamierzasz przeprowadzić się tu na sta
łe. Wrócić do domu - dodała z ironią.
- Masz mi za złe, że nie powiedziałem tego tobie
jako pierwszej? Nie dałaś mi sposobności i poza tym...
- Poza tym moje życie to moja sprawa. I zarówno
ty, jak i Kathy, nie macie prawa decydować o niczym,
co dotyczy tylko mnie. W moim domu nie życzę sobie
nieproszonych gości.
- Przepraszam - powiedział nieoczekiwanie. -
Wiele spraw musimy sobie wyjaśnić.
- Ja tu się chyba w ogóle nie liczę - zauważyła.
- Dobrze, to nie ma znaczenia. PÅ‚acenie za wesele
uzgodniłeś z nią, nie ze mną. Nie musisz ze mną
o tym rozmawiać. To Stuart cię tutaj ściągnął, nie ja.
Chciałabym tylko, żebyś jak najmniej wtrącał się
w moje życie.
- To trochę nie tak - powiedział cicho. - Istotnie,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]