[ Pobierz całość w formacie PDF ]

miejscach przypominała jego historię. Kaprys przeznaczenia i bum, chłopak ląduje w szpitalu
bez nogi.
Wstał. Jeśli Roland, przyjmując Andersona na oddział, go nie zbadał, to on, Nick
Tremayne, będzie zmuszony wytknąć mu zaniedbanie oraz osobiście zbadać pacjenta. Nawet
jeśli będzie to bardzo trudne.
 Która z sióstr opiekuje się nowym pacjentem, Billym Andersonem?  zwrócił się do
Betty, która siedziała przed komputerem.
 Margaret. Jest w jego pokoju.
 Czy przed przyjęciem na ten oddział ktoś go zbadał?
Betty zrobiła wielkie oczy.
 Chyba doktor Roland...
 Był tu?
 Tak, ale krótko. Powiedział, że idzie na górę dokończyć raport z transferu, po czym
wyszedł. Pan Anderson jest dzisiaj naszym jedynym nowym pacjentem.
Nick odetchnął z ulgą. Tchórz. Nie będzie musiał rozmawiać z tym biedakiem.
W karcie choroby nie było uwag podpisanych przez Rolanda. Może nie zostały jeszcze
wprowadzone?
 Jakie wrażenie sprawiał doktor Roland?
 Takie samo jak zawsze. Był opryskliwy i poirytowany.  Wzruszyła ramionami, po
czym sięgnęła po słuchawkę telefonu, który właśnie zadzwonił.
Nie zapyta jej wprost, czy wyczuła od Rolanda alkohol. Takie pytanie dałoby początek
nieprzyjemnym pogłoskom. Zdecydowanie nie lubił Rolanda, zwłaszcza po incydencie z
Abby na parkingu, ale rozpowszechnianie plotek byłoby nie fair. Wyszedł z oddziału.
Prawdopodobnie Roland wcale nie boryka się z problemem alkoholowym, a on
niepotrzebnie powziął decyzję o pozostaniu w Milwaukee. Prawdę mówiąc, tego poranka
Roland ma wszystko pod kontrolą.
Na dworze panował upał. Wieczorem obiecał Abby, że do niej zadzwoni, ale teraz się
zawahał. Bardzo chciał być z nią, ale bał się niebezpiecznej pokusy. Wystarczył jeden
pocałunek na dobranoc, by zapragnął natychmiast zawlec ją do swojego pokoju w motelu.
Nie miał pretensji do jej brata policjanta, że tak jej pilnuje. Abby jest młoda, niewinna i
ma całe życie przed sobą. Chce podróżować, czerpać z życia pełnymi garściami i na to
zasługuje. Zacisnął palce na kuli. Co on może jej dać? Zwłaszcza teraz, w tym stanie umysłu.
Musi się ustabilizować. Musi znalezć swoje miejsce. Musi odnalezć siebie.
 Nick...  Głos Abby wyrwał go z zamyślenia.
 Szukam cię od samego rana.
Miała na sobie króciutkie dżinsowe szorty i niebieski top. Prezentowała się w nich słodko
i pociągająco. Nick poczuł, że napięcie go opuszcza. Samo patrzenie na nią go odmładzało.
Nagle stał się całkiem zdrowy. Gotowy na podbój świata.
 Rano ćwiczyłem, a potem zajrzałem na oddział.
 Uśmiechnął się szeroko.  Na pewno się ucieszysz, gdy ci powiem, że Roland zrobił
poranny obchód.
 Niemożliwe. Uszom nie wierzę.
 To święta prawda.  Uniósł dłoń.  Słowo skauta.
 Byłeś skautem?  Chyba w to wątpiła.  Nie bardzo potrafię sobie wyobrazić ciebie w
harcerskim mundurku.
Roześmiał się.
 Wygrałaś. Nigdy nie byłem skautem. Ale w sprawie Rolanda nie kłamałem. Betty
widziała, jak robił obchód.
 Cieszę się. Skończyłeś na dzisiaj? Bo jeśli tak, to idziemy.
 Dokąd?
 Na Dzień Niemiecki.  Omiotła wzrokiem jego strój.  Zaczekam, aż się przebierzesz.
Nie miał pojęcia, z czym łączy się Dzień Niemiecki, ale przed oczami stanął mu obraz
popijających piwo Niemców, którzy wykrzykują  Genrutlichkeit! . Nie jest to jego ulubiona
rozrywka, ale co z tego? Czas spędzony z Abby jest bezcenny. Rozsądek podpowiadał mu,
żeby się wykręcił od tego zaproszenia, żeby trzymał się od niej z daleka, dopóki nie
zarezerwuje biletu do Wirginii.
Zamiast tego usłyszał swoją odpowiedz:
 Oczywiście. Zaraz będę gotowy.
Gdy przechadzali się nad jeziorem po terenie festynu, Abby kilkakrotnie rzucała Nickowi
zaintrygowane spojrzenia. Na tę okazję pożyczyła samochód od Aleca. Była to zaliczka na
poczet zadośćuczynienia za jego niewybaczalne zachowanie w motelu. Odniosła wrażenie, że
gdyby nie przyjechała po niego pod szpital, nie zadzwoniłby do niej.
Męczyła ją niepewność. Czy ona mu się narzuca? Niewykluczone. Ale on powinien się
rozerwać, a ona chętnie mu to umożliwi.
 Co oni jedzą?  zainteresował się, obserwując mężczyzn przechadzających się z
pokaznymi kiełbaskami wystającymi spod warstwy kiszonej kapusty.
 To są słynne niemieckie kiełbaski.  Gdy pociągnęła nosem, ślinka napłynęła jej do ust.
 Zgłodniałam. Chodz, musisz spróbować tej niemieckiej specjalności.
Zapłacił za dwie porcje, ale potem przystanął, podejrzliwie im się przyglądając. Abby
uśmiechnęła się, po czym ugryzła kawałek swojej kiełbaski.
 Mniam. Pyszne.
 To mój pierwszy raz  mruknął. Jednak gdy odważył się skosztować tego podejrzanego
przysmaku, jego twarz się rozpogodziła.  Ej, to jest bardzo smaczne  orzekł.
 A nie mówiłam?  Podeszła do jednej z estrad, na którą wchodził zespół pieśni i tańca.
Jaskrawoniebieskie i zielone stroje zamigotały, gdy jedna z dziewcząt okręciła się na próbę. 
Piękne, prawda?
 Nigdy czegoś takiego nie widziałem  przyznał. Abby zauważyła, że chociaż już zjadł
obie kiełbaski, z ciekawością spogląda na tacki innych.  Takie festyny odbywają się u was
przez całe lato?
 Owszem. Mamy Dzień Włoski, Polski, Meksykański  wyliczała na palcach.  Co kto
lubi.
Spacerowali, słuchali muzyki ludowej, degustowali specjały z kuchni niemieckiej.
 Nie miałbym nic przeciwko kuflowi niemieckiego ciemnego piwa  oznajmił Nick,
przełykając ostatni kawałek sznycla i oblizując palce.
 Nie krępuj się. Pamiętaj, że to ja prowadzę. Po zachodzie słońca ruszyli w stronę
jeziora. Po butelce piwa Nick czuł się cudownie odprężony.
 Musimy poszukać dobrego miejsca  stwierdziła w pewnej chwili Abby, omiatając
wzrokiem rozległy, porośnięty trawą teren. Kilkanaście metrów dalej dostrzegła idealne
miejsce, częściowo osłonięte sporymi głazami.
 W jakim celu?  zdziwił się.
 Będziemy wkrótce oglądać pokaz ogni sztucznych.  Chwyciła go za ramię.  Tędy.
Tam jest mniej ludzi.
 Będzie ci zimno w tym stroju  zauważył, gdy mijali grupki siedzących na trawie.
 Nie będzie. Jak zaanektujemy nasz osobisty skrawek ziemi, pójdę do samochodu po
pled.  Rzuciła mu uśmiech przez ramię.  Masz mnie za nowicjuszkę?
 Hm, chyba nie.
Posadziła go na z góry upatrzonym miejscu, przyniosła mu kolejne ciemne piwo, po czym
poszła do auta Aleca. Zastanowiła się, czy nie wyjąć z bagażnika ciepłej bluzy, ale z niej
zrezygnowała na rzecz grubego koca, po czym poszperała w schowku. Wróciwszy do Nicka,
spostrzegła, że załatwił sobie kolejne piwo.
 Nick!  Zciągnęła brwi, gdy posłał jej rozanielony uśmiech.  O ile wiem, przy lekach
powinieneś unikać alkoholu.
 Owszem, ale dzisiaj niczego nie brałem.  Usiadł na kocu i gestem zaprosił ją, by
zrobiła to samo.
Wprawdzie nie planowała wykorzystywać go, gdy będzie pod wpływem alkoholu, ale
widząc, w jak dobrym jest humorze, nie potrafiła mieć mu tego za złe. Usiadła przy nim,
ramionami obejmując kolana.
 Jak tu spokojnie. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • actus.htw.pl