[ Pobierz całość w formacie PDF ]

byÅ‚am bardziej wstrzÄ…Å›niÄ™ta tym, co siÄ™ staÅ‚o, niż mi siÄ™ wyda­
wało. Nawet ci nie podziękowałam.
ByÅ‚o gorzej, niż przewidywaÅ‚. ChÅ‚odny i caÅ‚kowicie opano­
wany głos Grace był gorszy niż gniewny krzyk, którego się
spodziewał.
- Nie masz za co dziękować.
- Ocaliłeś mi życie. I, jak sądzę, życie najbliższych mi ludzi.
Wiem, że złamałeś obowiązujące cię zasady, a nawet prawo,
żeby mnie odnalezć i wyrwać z rąk tego człowieka. Jestem ci za
to bardzo wdzięczna.
Sethowi stanął przed oczyma cały koszmar tamtej nocy. Wró-
ciły wściekłość i przerażenie.
230 TAJEMNICZA GWIAZDA
- Wiesz przecież, że zrobiłbym wszystko, aby cię uwolnić.
- Tak. wiem. - Musiała odwrócić wzrok. Patrzenie Sethowi
w oczy było zbyt bolesne. Przysięgła sobie, że już nigdy nie da
się skrzywdzić nikomu. - Chyba oboje nie mieliśmy wtedy
żadnego wyboru. Mam nadzieję, że twoja zawodowa kariera
zbytnio nie ucierpi.
Każde słowo Grace było jak uderzenie.
- Nie ucierpi.
- To dobrze. - Uznała, że powinien już odejść. Od razu,
zanim ona się załamie. - Mimo to zamierzam napisać list do
twoich zwierzchników. Pewnie wiesz, że mój stryj jest senato­
rem. Nie byłabym zdziwiona, gdybyś, kiedy ucichnie wrzawa,
dostał za swój wyczyn awans.
Zaschło mu w gardle. Miał kłopoty z mówieniem.
- Do licha, popatrz na mnie - wykrztusił. - Kiedy poczuł na
sobie jej spojrzenie, zacisnął dłonie, żeby jej nie dotknąć. -
Uważasz, że ma to jakieś znaczenie?
- Tak. Przynajmniej dla mnie. Na razie jednak muszÄ™ trochÄ™
wypocząć. Wybacz, pójdÄ™ popracować w ogrodzie, zanim sÅ‚oÅ„­
ce zacznie zbyt mocno przygrzewać.
- Sądzisz, że tak zakończysz sprawę? - zapytał Seth.
Grace wyjęła z koszyka ogrodnicze nożyce.
- Sądzę, że to ty już ją zakończyłeś.
- Nie odwracaj siÄ™ ode mnie. - WziÄ…Å‚ jÄ… za ramiÄ™ i przyciÄ…g­
nÄ…Å‚ do siebie. Ogarnęła go zÅ‚ość. - Nie możesz tak mnie odpy­
chać. Ja tego nie... - Urwał. Podniósł rękę i przyłożył do świeżej
szramy na policzku Grace. - Och, Boże! Ten szaleniec zrobił ci
krzywdÄ™!
- Drobiazg. - Cofnęła się szybko, tak że ręka Setha opadła.
- Blizny goją się i bledną. A tego człowieka już nie ma. Dzięki
tobie. Trzy Gwiazdy sÄ… w muzeum, tam, gdzie ich miejsce,
i wszystko jest jak dawniej. Tak jak powinno być.
TAJEMNICZA GWIAZDA 231
- Zrobiłem ci krzywdę, a ty nie chcesz mi tego wybaczyć.
Wysiliła się na lekki ton.
- Rachunek wypada na twoją korzyść. Ocalenie mi życia to
znacznie więcej niż...
- Przestań. - Odwrócił się, potykając o ukwieconą grządkę.
Nie miał pojęcia, że będzie cierpiał aż tak bardzo. Nie odrywając
wzroku od krajobrazu, znowu się odezwał: - Czy wiesz, co się
ze mną działo, gdy uświadomiłem sobie, że jesteś w rękach tego
potwora? A potem, gdy przez telefon usÅ‚yszaÅ‚em twój przerażo­
ny głos?
- Nie zamierzam do tego wracać.
- A ja nie potrafię myśleć o niczym innym. Kiedy tylko
zamknÄ™ oczy, widzÄ™ ciebie. W tamtym korytarzu, w poszarpanej
sukni, pokrwawioną i poranioną. A ja nie wiem, co on ci zrobił.
I pamiętam, że we śnie już raz nie udało mi się go powstrzymać.
- To wszystko skończone. - Grace czuła, że nogi ma jak
z waty. - Przestań o tym myśleć.
- Pewnie uciekłabyś stamtąd bez mojej pomocy - ciągnął
Seth. - Pokonałaś potężnego strażnika. Chyba dałabyś sobie radę
beze mnie. Może wcale nie byÅ‚em ci potrzebny. I to mnie gnÄ™bi­
Å‚o. Okazuje siÄ™, że potrzebujÄ™ ciÄ™ znacznie bardziej, niż ty mo­
głabyś potrzebować mnie. I tego się obawiałem. To idiotyczne,
ale tak wÅ‚aÅ›nie byÅ‚o. Kiedy czÅ‚owiek siÄ™ przekona, czym napra­
wdę jest strach, i że w ciągu jednej sekundy może stracić to, co
w jego życiu najważniejsze, nie złamie go już nic.
Milczała.
- Nie odtrącaj mnie. Nie każ odjeżdżać. - Przygarnął do
siebie Grace, zbyt przejęty, aby zważać na jej opór.
- Nie wyniknie z tego nic dobrego. - Z jednej strony chciała,
aby się odsunął, z drugiej jednak pragnęła stać tak jak najdłużej,
czując na skórze ciepłe promienie słońca i jego twarz wciśniętą
w swoje włosy.
232 TAJEMNICZA GWIAZDA
- Pragnę cię. - Zaczął szukać jej ust.
Pod Grace ugięły siÄ™ kolana. PoczuÅ‚a siÄ™ nagle sÅ‚aba i bez­
wolna. Zamknęła oczy i zarzuciła Sethowi ręce na szyję. Pragnął
jej i to powinno wystarczyć. Za bardzo go kochała, aby pozwolić
mu odejść.
- Nie każę ci odjeżdżać. Cieszę się, że jesteś. Chodzmy do
domu. I do łóżka.
Była przekonana, że chciał się tylko z nią przespać! Bardzo
go to zabolało.
- Przyjechałem tu nie po to, aby iść z tobą do łóżka. -
Dlaczego przedtem nie dostrzegł uczucia malującego się
w oczach tej kobiety? Dlaczego ją odtrącił? I odmówił, w tak [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • actus.htw.pl